..
Monika Młodecka

12 | 20234
 
 
2011-12-11
Odsłon: 2713
 

Zaległości vol. 2 - KFG, czyli la Fiesta de los Biceps!

A przynajmniej takiego końca spodziewali się wszyscy zawodnicy, którzy od porannych eliminacji do późno wieczorornych półfinałów, poznali wszystkie zakamarki oraz tajniki konstrukcyjne zarówno koroniarskiej pakerni, jak i sali widowiskowej, tracąc tym samym nadzieję na uczestnictwo w chociażby ostatnich minutach prelekcji Trio z Bellville. Nad sobotą zawisło bowiem fatum, które nie ustąpiło aż do 22:30, mimo wszelkich starań i gmnastyki sędziowskiej Agnieszki Miciuły. W końcu o 23:00, po wymianie poglądów natury baldowo-konstruktorskiej z Mechaniorem, usiadłam samotnie na przystanku tramwajowym u podnóży legendarnego krakowskiego klubu sportowego w oczekiwaniu na mych kompanów, znakomicie bawiących się w rytm muzyki przygrywanej przez Seana Villanuevę i braci Favresse. Towarzyszył mi jedynie Dani, który sądząc po minie na plakacie miał równie w dupie mój smętny los, co wszystkie swoje prelekcje i akcje promocyjne, w których musi brać udział odkąd dogina mu się bardziej niż innym.

W końcu, po dużych bojach z bólem mięśni i krakowską przestrzenią parkingową znaleźliśmy się w miejscu, które na każdej mapie pirackiej oznaczone byłoby dużym "X". Literki to lokal o atmosferze, której jak żyję jeszcze nie zaznałam. Niepowtarzalny klimat podsycał agresywny Pan Ochroniarz, który momentami sprawiał wrażenie, jakby nie miał oporów przed znokautowaniem pierwszej lepszej panny, przez przypadek opierającej się o jego krzesło. Przyjacielska aura i wcale nie monotonna muzyka oscylująca na granicy electro/house/soft dubstep/no właśnie, czego? + gigantyczne kolejki do toalety + jeden barman vs tłum klientów + zero miejsc siedzących zmusiły nas do wzięcia spraw w swoje ręcę i spędzenia wieczoru po swojemu. Całe szczęście Kraków to nie Gap, czy inne francuskie miasto, i alkohol można tu kupić poza ramami godzinowymi od 14 do 16, czyli niemalże przez całą dobę, a jak dodamy, że jesteśmy w Polsce A przez duże A to jest równie wielka szansa, że pod ladą znajdą się też kubeczki. Uff.

Następny poranek to głównie walka między potrzebami organizmu a umysłu i resztkami przyzwoitości. Która godzina? Aha....A film chłopaków z ABT o której jest? Aaa...znaczy się, że już był? A Konda i Mar kiedy zaczynają? No to chyba już nie zdążymy.... I tak do 12:30. Finały MP to już bowiem punkt obowiązkowy, za którego przespanie grożą kary groźniejsze od przystawek po drewnianych chwytach Woodpeckera. Po zaspokojeniu podstawowych potrzeb, wymienieniu uwag co do przebiegu ostatniej nocy oraz skomentowaniu zawodników, ich strojów, zachowania i fryzur, przeszliśmy do zdzierania gardeł. Gorący doping popchnął do zwycięstwa Mechaniora, który zmiażdzył komplet przystawek, i nie zrobił wrażenia na Kindze, która od pierwszego do ostatniego balda szła po swoje, ostatecznie kończąć wszystko od pierwszej wstawki i wbijając w fotel męską część publiczności. Rozstrzygnęło się też kto zgarnia największe zaszczyty w generalce. U pań, mimo niestawienia się na pierwszej edycji PP, rywalizację "zaskakująco" zdominowała Kinga Ociepka-Grzegulska, a za nią uplasowały się Agata Modrzejewska i Sylwia Buczek. U panów po chwałę i sławę w generalce sięgnął Kuba Jodłowski, następnie Piotrek Bunsch i obecny Mistrz Polski Andrzej Mecherzyński-Wiktor.

Przy okazji relacji z MP nie mogę nie pochwalić konstruktorów, którzy, poza jedną wpadką z eliminacji kobiet, pokazali klasę i postarali się o baldy na najwyższym poziomie i jednocześnie na poziomie zawodników :-) Efekty płynące z doświadczenia zbieranego przez ostatni rok oraz szkolenia we Francji, z którego na krótko przed MP wrócił nasz chief routsetter, Marcin Wszołek, widać było już od pierwszych baldów eliminacyjnych po ostatnią przystawkę finałową. Umiejętne wykorzystanie panela, pomysłowo nakręcone struktury oraz pchnięcie zawodników do rozwiązań nie tylko siłowych, ale głównie koncepcyjnych sprawiło, że zachwytom nie było końca, a nie jeden uczestnik pokusił się o określenie zaproponowanych problemów mianem perełek. Z radością podpisuję się pod tymi pochlebstwami i z niecierpliwością wyczekuję przyszłorocznego cyklu PP w boulderingu, po cichu licząc na to, że zaserwowane nam zostaną jeszcze lepsze, jeszcze bardziej urozmaicone i widowiskowe bouldery.

Czego życzę zarówno konstruktorom, jak i zawodnikom!!

Poniżej parę zdjęć, które pozwoliłam sobie wybrać na zachętę z obszernej galerii Adama Kokota dostępnej tutaj:  http://wspinanie.pl/galeria/main.php?g2_itemId=9469&g2_page=1
Zapraszam do oglądania, a kto nie był niech żałuje!
 
KOMENTARZE
 
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
ZAPISZ
 


Archiwum wpisów
 

Pn

Wt

Sr

Czw

Pt

So

Nd